Leniwie
otworzyłem oczy poczym odwróciłem się na bok. Mój wzrok spoczął na stojącym na
mojej szafce zegarze, którego wskazówki pokazywały godzinę 8:04. Od razu
odechciało mi się spania i pośpiesznie zacząłem się ubierać jednocześnie
krzycząc do śpiącego wciąż Snapa
-Wstawaj!
- Czego
chciałeś Chris?- warknął
- Powinniśmy
być pół godziny temu na śniadaniu, więc rusz się!- wrzasnąłem.
Severus
pojmując sens moich słów zaczął tak jak ja ubierać się przy okazji rozwalając
wszystko co popadnie. Po chwili wybiegliśmy z dormitorium, a następnie z pokoju
wspólnego kierując się do Wielkiej Sali. Gdy wpadliśmy do pomieszczenia,
większość par oczu skierowała się na nas, nie zawracając sobie tym głowy usiedliśmy
przy stole Slytherinu zabierając się do jedzenia. Gdy przeżuwałem tosta podszedł
do mnie profesor Slughorm.
- Proszę –
powiedział podając mi jakąś kartkę i odszedł .
Zapominając
o jedzeniu, zacząłem przeglądać plan. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Rose
- Zakochałeś się w tej kartce
co- warknęła patrząc na mnie
- Nie- odburknąłem
- No to się rusz bo teraz mamy eliksiry
- Tak już
idę- mruknąłem wstając.
Razem ruszyliśmy w stronę lochów gdzie
mieliśmy mieć lekcje, aby po chwili ustawić się przy sali z resztą ślizgonów.
- Znów mamy
lekcje z tymi zdrajcami, mieszańcami i szlamami – westchnęła Ross.
- Czy
dyrektor nie mógłby umieścić ich z kimś innym?- spytała Kelly
- Widać że
nienawidzi nas tak bardzo że nie mógł- burknęła Susan
Podczas
wymiany zdań dziewczyn przyszedł nauczyciel i gestem dłoni zapraszał do
wejścia. Razem z Severusem oddaliliśmy się szybko od dziewczyn i zajęliśmy
miejsca. Po chwili koło Snapa usiadła Lilly uśmiechając się do mnie, a do mnie
dosiadła się Rose mrucząca coś o tym iż ona nie będzie się dotykać do żadnych
paskudztw.
- Witajcie
na pierwszej lekcji eliksirów w tym roku. Jak już pewnie wiecie w czerwcu będziecie zdawać SUMY i aby was przygotować
mam nie wiele czasu. Dzisiaj uwarzycie eliksir skurczający, którego składniki
znajdują się na tablicy. Możecie pracować w parach- powiedział po czym usiadł
przy biurku.
Szybko
spojrzałem na tablice po czym mój wzrok padł na skrzywioną Rose, pamiętając jej
słowa z pod sali postanowiłem ją trochę podręczyć.
- No to co
towarzyszko, ja biorę się za krojenie korzonek stokrotek a ty za dżdżownice?
- Zwariowałeś
Chris?- szepta wzburzona, patrząc z obrzydzeniem na robaki
- No dobra,
dobra jak tak bardzo chcesz to możesz się zająć tymi śledzionami- mruknąłem próbując
opanować śmiech.
- Sam zajmij
się tym ochyctwem, a ja potne te stokrotki
- Ale
ostatnio lubiłaś to robić
- Ta jasne a
ty jesteś normalny- szepnęła sarkastycznie
- A może
nie?
- No właśnie
nie, więc zabieraj się za to robactwo
Chcąc nie
chcąc zacząłem odpowiednio kroić i dodawać składniki do wywaru. Pod wszystkich
czynnościach wyszedł nam odpowiedni wywar, więc napełniliśmy probówki i
oddaliśmy je profesorowi. Kilka minut później skończyła się lekcja przez co
musieliśmy przenieść się do sali od zaklęć i uroków w której mieliśmy następną
lekcję razem z Puchonami .
Kolejną
lekcją była transmutacja z Krukonami, więc w towarzystwie Severusa udałem się
na lekcje.
Gdy wszyscy
pojawili się już w sali, McGonnagal zaczęła prawić nam kazanie informujące że w
tym roku będziemy zdawać SUMY oraz że nie mamy mało czasu. Nie mając ochoty
słuchać po raz trzeci informacji o egzaminach zacząłem przypominać sobie
zaklęcia z książki którą ostatnio czytałem. Po jakimś czasie z myśli wybudził
mnie głos profesorki
- Chris
lekcja już się skończyła- powiedziała sucho patrząc na mnie podejrzliwie.
Najszybciej jak to było możliwe wyszedłem z klasy uciekając przed jej
przeszywającym spojrzeniem. Spojrzałem na plan po czym ruszyłem do cieplarni
gdzie miałem ostatnią lekcję. Do pomieszczenia wszedłem jako ostatni i jako że
nie było wolnych miejsc musiałem usiąść koło jakieś gryfonki lecz zbyt znudzony
dzisiejszym dniem nawet nie zawracałem sobie głowy przyjrzeniu się dziewczynie
lecz to po chwili odezwała się
- Hej Chris-
powiedziała wesoło.
- Witaj
wspaniała Ann- szepnąłem uśmiechając się.
- Jak się
trzymasz?
- Wspaniale,
a ty?
- Też
Na tym zakończyła się nasza rozmowa gdyż
mieliśmy zająć się jakąś rośliną, której nazwy nie dosłyszałem. Moja
towarzyszka radziła sobie wspaniale obezwładniając gryzące części rośliny i
zbierając potrzebne kwiaty. Moja praca wyglądała całkiem inaczej, gdyż bez
wrodzonej umiejętności zajmowania się roślinami ta pogryzła mnie i zdobyłem
tylko kilka kwiatków ponosząc przy tym duże obrażenia.
- Pójdziesz
ze mną na spacer- spytałem szatynkę po zakończonej lekcji.
- Chętnie,
ale najpierw pójdziesz do skrzydła szpitalnego.
- Przecież
nic mi nie jest- jęknąłem .
- Ta jasne,
choć- powiedziała ciągnąc mnie za ramie.
Przechodząc kilkoma korytarzami doszliśmy do
skrzydła szpitalnego w którym pielęgniarka od razu kazała mi usiąść jakbym był
jakiś umierający.
- Co cię
pogryzło?- spytała
- Jakaś
roślina- mruknąłem uśmiechając się na co Ann posłała mi karcące spojrzenie.
- Dzika
odmiana dyptamu- uszczegółowiła moja koleżanka
Pielęgniarka
pokiwała głową po czym oddaliła się na chwile aby wrócić z jakąś buteleczką.
- Wypij to
całe- powiedziała podając mi fiolkę.
Ciecz była
strasznie gorzka przez co miałem ochotę ją od razu wypluć, ale nie chcąc zbłaźnić się
przed dziewczyną posłusznie wszystko połknąłem. Dziękując i żegnając się
wyszedłem razem z Ann z komnaty, aby następnie skierować się do Wielkiej Sali
na obiad.
- To przyjdź
po mnie o 17- powiedziała po czym ruszyła w stronę swojego stołu, a ja w stronę
swojego. Szybko zjadłem obiad nie odpowiadając na pytające spojrzenie mojego
przyjaciela i pobiegłem do dormitorium. W pokoju zdjąłem szatę szkolną i
przebrałem się w jeansy oraz koszule po czym położyłem się na łóżko czytając
książkę. Kilka kartek później do pokoju
wszedł Sev.
- Wybierasz
się gdzieś?
-Yhm…-
mruknąłem
- Aha-
powiedział po czym wnioskując po odgłosach również zaczął czytać książkę.
*
* *
Równo o 17
czekałem przed pokojem wspólnym na dziewczynę, która po tym gdy straciłem
nadzieje wyszła. Ubrana była w zieloną letnią sukienkę, włosy zostawiła rozpuszczone
przez co układały się falami na jej łopatkach, a w pięknych niebieskich oczach
zobaczyłem skruchę.
-Przepraszam-
powiedziała zawstydzona
- Nie szkodzi.
Czy miałaby pani chęć przespacerować się ze mną na błoniach?- spytałem
uśmiechając się łobuzersko
- Oczywiście
że tak- odpowiedziała łapiąc za rękę i ciągnąc na zewnątrz.
- Ann czy ja
mówiłem biec?- spytałem rozbawiony.
- Niby nie,
ale co ci szkodzi pobiegać?- spytała.
- Nic, no to
hop- powiedziałem a mój uśmiech się powiększył. Podciąłem dziewczynę w nogach i
wziąłem na ręce a następnie biegiem ruszyłem w stronę wyjścia na błonie.
- Chris!- wrzasnęła
śmiejąc się
- Słucham?
- Postaw
mnie na ziemi- powiedziała uśmiechając się
- Chyba nie-
zacząłem się z nią przekomarzać zwalniając
- Niby
czemu?
- Bo mi
wygodnie.
- Ale ja
jestem ciężka.
- Ta jasne,
a ja jestem hipogryfem- mruknąłem przez co dziewczyna zamilkła i z uśmiechem na
ustach przytuliła się do mnie.
Gdy
znaleźliśmy się na dworze oślepiło nas słońce i uderzyła w nas fala gorącego powietrza.
Dziewczyna na moich rękach korzystając z mojego chwilowego rozmyślenia, wyrwała
się i z gracja stanęła koło mnie.
- No to co
idziemy?- spytałem uśmiechając się.
- Oczywiście-
powiedziała ujmując moją dłoń.
Cały wieczór
spędziliśmy na rozmowie o naszym życiu i na żartach, przez co ja byłem cały
mokry a Ann w połowie, gdyż zagroziła że więcej się do mnie nie odezwie gdybym
włożył ją głębiej do jeziora. Po wspólnym spędzeniu czasu odprowadziłem ją pod
obraz grubej damy
- Dziękuje
za miły wieczór- powiedziała po czym pocałowała mnie w policzek i szybko
uciekła do pokoju wspólnego Gryffindoru.
Czując
ciągle ciepłe usta dziewczyny na policzku postanowiłem udać się do swojego
dormitorium lecz za swoimi plecami usłyszałem głos.
- Dobrze się
bawiłeś? Drętwota
Zbyt
rozkojarzony nie zdążyłem zareagować, więc czerwony promień trafił mnie prosto
w klatkę piersiową, a ostatnie co poczułem to ból głowy. Później była już tylko
ciemność.
__________________
Rozdział jest beznadziejny i zdaję sobie z tego sprawę, ale moja wena poszła gdzieś i nie chcę wrócić.
Proszę o szczere komentarze no i do napisani.
Hej :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, ale skończyłaś w takim momencie, że mam ochotę cię udusić !!! Dlaczego ? Jeśli w ciągu trzech dni dodasz C.D. to może ci wybaczę ... Tak myślę. Pisz szybciutko, bardzo cię proszę. Jestem ciekaw jak to się dalej potoczy.
Pozdrawiam :*
P.S. Nie przejmuj się brakiem komentarzy. Poczekaj, a przekonasz się, że jeszcze ludzie znajda twojego bloga.
Jeśli tylko wena mi pozwoli to dodam ;]
UsuńZ pewnych anonimowych źródeł, dochodzą mnie słuch, że chcesz zakończyć pisanie -,- NORMALNIE ZDZIELĘ CIĘ ŁOPATĄ W ŁEB I ZAKOPIE NA PODWÓRKU, JAK CIĘ TYLKO ZNAJDĘ I DOWIEM SIĘ GDZIE MIESZKASZ!! JA MAM DOJŚCIA! Wiem, wiem groźby są karalne... Ale jak napiszę, że fajnie piszesz to mi uwierzysz? Pewnie nie :D Więc wolę od razu przejść do rękoczynu:D
OdpowiedzUsuńAaa... Dopiero zaczęłam go czytać XD I nie zdążyłam pododawać komentarzy:D A gdy usłyszałam "tą wiadomość" od "pewnych zaufanych źródeł" To od razu pierwsze co mi przyszło do głowy to napisanie protestu i petycji :D TAK Do CIEBIE !!
WIĘC NAWET NIE PRÓBUJ BO CIĘ ZNAJDĘ!! PISZ SZYBKO!! :*