sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 2


Leniwie otworzyłem oczy poczym odwróciłem się na bok. Mój wzrok spoczął na stojącym na mojej szafce zegarze, którego wskazówki pokazywały godzinę 8:04. Od razu odechciało mi się spania i pośpiesznie zacząłem się ubierać jednocześnie krzycząc do śpiącego wciąż Snapa
-Wstawaj!
- Czego chciałeś Chris?- warknął
- Powinniśmy być pół godziny temu na śniadaniu, więc rusz się!- wrzasnąłem.
Severus pojmując sens moich słów zaczął tak jak ja ubierać się przy okazji rozwalając wszystko co popadnie. Po chwili wybiegliśmy z dormitorium, a następnie z pokoju wspólnego kierując się do Wielkiej Sali. Gdy wpadliśmy do pomieszczenia, większość par oczu skierowała się na nas, nie zawracając sobie tym głowy usiedliśmy przy stole Slytherinu zabierając się do jedzenia. Gdy przeżuwałem tosta podszedł do mnie profesor Slughorm.
- Proszę – powiedział podając mi jakąś kartkę i odszedł .
Zapominając o jedzeniu, zacząłem przeglądać plan. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Rose
- Zakochałeś się w tej kartce co- warknęła patrząc na mnie
- Nie- odburknąłem
-  No to się rusz bo teraz mamy eliksiry
- Tak już idę- mruknąłem wstając.
 Razem ruszyliśmy w stronę lochów gdzie mieliśmy mieć lekcje, aby po chwili ustawić się przy sali z resztą ślizgonów.
- Znów mamy lekcje z tymi zdrajcami, mieszańcami i szlamami – westchnęła Ross.
- Czy dyrektor nie mógłby umieścić ich z kimś innym?- spytała Kelly
- Widać że nienawidzi nas tak bardzo że nie mógł- burknęła Susan
Podczas wymiany zdań dziewczyn przyszedł nauczyciel i gestem dłoni zapraszał do wejścia. Razem z Severusem oddaliliśmy się szybko od dziewczyn i zajęliśmy miejsca. Po chwili koło Snapa usiadła Lilly uśmiechając się do mnie, a do mnie dosiadła się Rose mrucząca coś o tym iż ona nie będzie się dotykać do żadnych paskudztw.
- Witajcie na pierwszej lekcji eliksirów w tym roku. Jak już pewnie wiecie w czerwcu  będziecie zdawać SUMY i aby was przygotować mam nie wiele czasu. Dzisiaj uwarzycie eliksir skurczający, którego składniki znajdują się na tablicy. Możecie pracować w parach- powiedział po czym usiadł przy biurku.
Szybko spojrzałem na tablice po czym mój wzrok padł na skrzywioną Rose, pamiętając jej słowa z pod sali postanowiłem ją trochę podręczyć.
- No to co towarzyszko, ja biorę się za krojenie korzonek stokrotek a ty za dżdżownice?
- Zwariowałeś Chris?- szepta wzburzona, patrząc z obrzydzeniem na robaki
- No dobra, dobra jak tak bardzo chcesz to możesz się zająć tymi śledzionami- mruknąłem próbując  opanować śmiech.
- Sam zajmij się tym ochyctwem, a ja potne te stokrotki
- Ale ostatnio lubiłaś to robić
- Ta jasne a ty jesteś normalny- szepnęła sarkastycznie
- A może nie?
- No właśnie nie, więc zabieraj się za to robactwo
Chcąc nie chcąc zacząłem odpowiednio kroić i dodawać składniki do wywaru. Pod wszystkich czynnościach wyszedł nam odpowiedni wywar, więc napełniliśmy probówki i oddaliśmy je profesorowi. Kilka minut później skończyła się lekcja przez co musieliśmy przenieść się do sali od zaklęć i uroków w której mieliśmy następną lekcję razem z Puchonami .
Kolejną lekcją była transmutacja z Krukonami, więc w towarzystwie Severusa udałem się na lekcje.
Gdy wszyscy pojawili się już w sali, McGonnagal zaczęła prawić nam kazanie informujące że w tym roku będziemy zdawać SUMY oraz że nie mamy mało czasu. Nie mając ochoty słuchać po raz trzeci informacji o egzaminach zacząłem przypominać sobie zaklęcia z książki którą ostatnio czytałem. Po jakimś czasie z myśli wybudził mnie głos profesorki
- Chris lekcja już się skończyła- powiedziała sucho patrząc na mnie podejrzliwie. Najszybciej jak to było możliwe wyszedłem z klasy uciekając przed jej przeszywającym spojrzeniem. Spojrzałem na plan po czym ruszyłem do cieplarni gdzie miałem ostatnią lekcję. Do pomieszczenia wszedłem jako ostatni i jako że nie było wolnych miejsc musiałem usiąść koło jakieś gryfonki lecz zbyt znudzony dzisiejszym dniem nawet nie zawracałem sobie głowy przyjrzeniu się dziewczynie lecz to po chwili odezwała się
- Hej Chris- powiedziała wesoło.
- Witaj wspaniała Ann- szepnąłem uśmiechając się.
- Jak się trzymasz?
- Wspaniale, a ty?
- Też
 Na tym zakończyła się nasza rozmowa gdyż mieliśmy zająć się jakąś rośliną, której nazwy nie dosłyszałem. Moja towarzyszka radziła sobie wspaniale obezwładniając gryzące części rośliny i zbierając potrzebne kwiaty. Moja praca wyglądała całkiem inaczej, gdyż bez wrodzonej umiejętności zajmowania się roślinami ta pogryzła mnie i zdobyłem tylko kilka kwiatków ponosząc przy tym duże obrażenia.
- Pójdziesz ze mną na spacer- spytałem szatynkę po zakończonej lekcji.
- Chętnie, ale najpierw pójdziesz do skrzydła szpitalnego.
- Przecież nic mi nie jest- jęknąłem .
- Ta jasne, choć- powiedziała ciągnąc mnie za ramie.
 Przechodząc kilkoma korytarzami doszliśmy do skrzydła szpitalnego w którym pielęgniarka od razu kazała mi usiąść jakbym był jakiś umierający.
- Co cię pogryzło?- spytała
- Jakaś roślina- mruknąłem uśmiechając się na co Ann posłała mi karcące spojrzenie.
- Dzika odmiana dyptamu- uszczegółowiła moja koleżanka
Pielęgniarka pokiwała głową po czym oddaliła się na chwile aby wrócić z jakąś buteleczką.
- Wypij to całe- powiedziała podając mi fiolkę.
Ciecz była strasznie gorzka przez co miałem ochotę  ją od razu wypluć, ale nie chcąc zbłaźnić się przed dziewczyną posłusznie wszystko połknąłem. Dziękując i żegnając się wyszedłem razem z Ann z komnaty, aby następnie skierować się do Wielkiej Sali na obiad.
- To przyjdź po mnie o 17- powiedziała po czym ruszyła w stronę swojego stołu, a ja w stronę swojego. Szybko zjadłem obiad nie odpowiadając na pytające spojrzenie mojego przyjaciela i pobiegłem do dormitorium. W pokoju zdjąłem szatę szkolną i przebrałem się w jeansy oraz koszule po czym położyłem się na łóżko czytając książkę.  Kilka kartek później do pokoju wszedł Sev.
- Wybierasz się gdzieś?
-Yhm…- mruknąłem
- Aha- powiedział po czym wnioskując po odgłosach również zaczął czytać książkę.

* * *
Równo o 17 czekałem przed pokojem wspólnym na dziewczynę, która po tym gdy straciłem nadzieje wyszła. Ubrana była w zieloną letnią sukienkę, włosy zostawiła rozpuszczone przez co układały się falami na jej łopatkach, a w pięknych niebieskich oczach zobaczyłem skruchę.
-Przepraszam- powiedziała zawstydzona
- Nie szkodzi. Czy miałaby pani chęć przespacerować się ze mną na błoniach?- spytałem uśmiechając się łobuzersko
- Oczywiście że tak- odpowiedziała łapiąc za rękę i ciągnąc na zewnątrz.
- Ann czy ja mówiłem biec?- spytałem rozbawiony.
- Niby nie, ale co ci szkodzi pobiegać?- spytała.
- Nic, no to hop- powiedziałem a mój uśmiech się powiększył. Podciąłem dziewczynę w nogach i wziąłem na ręce a następnie biegiem ruszyłem w stronę wyjścia na błonie.
- Chris!- wrzasnęła śmiejąc się
- Słucham?
- Postaw mnie na ziemi- powiedziała uśmiechając się
- Chyba nie- zacząłem się z nią przekomarzać zwalniając
- Niby czemu?
- Bo mi wygodnie.
- Ale ja jestem ciężka.
- Ta jasne, a ja jestem hipogryfem- mruknąłem przez co dziewczyna zamilkła i z uśmiechem na ustach przytuliła się do mnie.
Gdy znaleźliśmy się na dworze oślepiło nas słońce i uderzyła w nas fala gorącego powietrza. Dziewczyna na moich rękach korzystając z mojego chwilowego rozmyślenia, wyrwała się i z gracja stanęła koło mnie.
- No to co idziemy?- spytałem uśmiechając się.
- Oczywiście- powiedziała ujmując moją dłoń.
Cały wieczór spędziliśmy na rozmowie o naszym życiu i na żartach, przez co ja byłem cały mokry a Ann w połowie, gdyż zagroziła że więcej się do mnie nie odezwie gdybym włożył ją głębiej do jeziora. Po wspólnym spędzeniu czasu odprowadziłem ją pod obraz grubej damy
- Dziękuje za miły wieczór- powiedziała po czym pocałowała mnie w policzek i szybko uciekła do pokoju wspólnego Gryffindoru.
Czując ciągle ciepłe usta dziewczyny na policzku postanowiłem udać się do swojego dormitorium lecz za swoimi plecami usłyszałem głos.
- Dobrze się bawiłeś? Drętwota
Zbyt rozkojarzony nie zdążyłem zareagować, więc czerwony promień trafił mnie prosto w klatkę piersiową, a ostatnie co poczułem to ból głowy. Później była już tylko ciemność.
__________________
Rozdział jest beznadziejny i zdaję sobie z tego sprawę, ale moja wena poszła gdzieś i nie chcę wrócić.
Proszę o szczere komentarze no i do napisani.

3 komentarze:

  1. Hej :)
    Rozdział bardzo mi się podoba, ale skończyłaś w takim momencie, że mam ochotę cię udusić !!! Dlaczego ? Jeśli w ciągu trzech dni dodasz C.D. to może ci wybaczę ... Tak myślę. Pisz szybciutko, bardzo cię proszę. Jestem ciekaw jak to się dalej potoczy.
    Pozdrawiam :*
    P.S. Nie przejmuj się brakiem komentarzy. Poczekaj, a przekonasz się, że jeszcze ludzie znajda twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnych anonimowych źródeł, dochodzą mnie słuch, że chcesz zakończyć pisanie -,- NORMALNIE ZDZIELĘ CIĘ ŁOPATĄ W ŁEB I ZAKOPIE NA PODWÓRKU, JAK CIĘ TYLKO ZNAJDĘ I DOWIEM SIĘ GDZIE MIESZKASZ!! JA MAM DOJŚCIA! Wiem, wiem groźby są karalne... Ale jak napiszę, że fajnie piszesz to mi uwierzysz? Pewnie nie :D Więc wolę od razu przejść do rękoczynu:D
    Aaa... Dopiero zaczęłam go czytać XD I nie zdążyłam pododawać komentarzy:D A gdy usłyszałam "tą wiadomość" od "pewnych zaufanych źródeł" To od razu pierwsze co mi przyszło do głowy to napisanie protestu i petycji :D TAK Do CIEBIE !!
    WIĘC NAWET NIE PRÓBUJ BO CIĘ ZNAJDĘ!! PISZ SZYBKO!! :*

    OdpowiedzUsuń